Wyprawa dobiegła końca. Trwała od 25 lipca do 23 sierpnia. Dziękuję wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki, śledzili przebieg podróży, pomagali w trudnych momentach i miło ugościli. W imieniu Szymona dziękuję również za okazane zainteresowanie akcją i wsparcie jego rehabilitacji.

wtorek, 10 grudnia 2013

u Szymona wiele nowości!

   
Szymon razem z mamą podczas przywitania na mecie wyprawy.

  Na początku września dowiedzieliśmy się od znajomych o fundacji "Podaj dalej" im. Doktora Piotra Janaszka z siedzibą w Koninie. Cała ta organizacja niezwykle nas zainteresowała i wzięliśmy pod uwagę możliwość dołączenia do fundacji. Pojechaliśmy tam razem z Szymonem, aby zobaczyć czy zajęcia tam organizowane będą mu odpowiadały. 
     Szymon świetnie się tam zaaklimatyzował i obecnie trzy razy w tygodniu jeździ na organizowane przez fundację zajęcia. W poniedziałek ma tzw. aktywną rehabilitację, we wtorek zajęcia sportowe (gra w boccię), natomiast co czwartek uczestniczy w zajęciach na basenie. Szymon jest niezmiernie uradowany tym, że może spotkać się z ludźmi o podobnych problemach oraz spędzić z nimi miło czas.                     Chętnie uczestniczy w zajęciach sportowych. W samej fundacji uważają go za najbardziej uśmiechnięte i radosne dziecko. Bardzo angażuje się w grę w boccię, a kiedy przyjeżdża do domu całymi wieczorami opowiada o tym, co robił. Ponadto od początku listopada w środy i piątki przyjeżdża do naszego domu rehabilitant z fundacji, pan Marek Radocki, z którym Szymon bardzo się zaprzyjaźnił. Wszyscy są pod wrażeniem jego radości życia i ciągłego uśmiechu na twarzy. Będzie jeździł do fundacji tak długo, jak tylko będzie miał na to ochotę. 
     Akcja "wyroweruj marzenia" przede wszystkim wspomogła nas finansowo. Na subkonto Szymona w fundacji "Słoneczko" wpłynęła dość pokaźna suma pieniędzy, która została przeznaczona na rehabilitację Szymona. Pomimo tego uzyskaliśmy rozgłos i wielu ludzi z całego kraju dowiedziało się o naszej trudnej sytuacji. Artykuły o akcji oraz Szymonie ukazywały się w wielu gazetach na terenie całego kraju. Od darczyńców ze Szczecina Szymonek otrzymał również piękna ręcznie robioną kartkę z pozdrowieniami. Maciej wystarał się także o darmową rehabilitację do końca bieżącego roku. Jesteśmy wdzięczni Maćkowi za zaangażowanie się w naszą sprawę.

~Elżbieta i Dariusz Mantyk (rodzice Szymona).



  Jak sami widzicie u Szymona wiele się zmieniło. Korzysta teraz z pomocy nowej fundacji, rehabilituje się w jeszcze szerszym zakresie, a co najważniejsze jest bardzo zadowolony z całego obrotu sprawy. Mogę Was zapewnić, dość często mam przyjemność spotkać się z Szymonem. Uśmiech nadal nie znika z jego twarzy.

  W tym miejscu po raz kolejny chciałbym podziękować wszystkim darczyńcom, oraz osobom wspierającym wyprawę. Bez Was to wszystko nie nabrałoby takiego rozmachu. Cieszę się, iż mój wysiłek nie poszedł na marne i wspólnie dobrnęliśmy do celu. Przed samym Szymonem jeszcze mnóstwo czasu poświęconego na poszerzanie swojej sprawności. Trzymamy kciuki!


Wciąż można wspierać finansowo Szymona w leczeniu. Numer subkonta oraz KRS nie ulegają zmianom. Nie zapomnijcie uwzględnić tego numeru w rubryczce PIT-u.
Możecie go znaleźć w zakładce CHARYTATYWNIE.


 Wspominałem o nominacji w konkursie Zwykły Bohater - kategoria inicjatywa. Niestety nie udało mi się dobrnąć do finału, ale jestem wdzięczny za zauważenie i docenienie.
  Przepraszam wszystkich, że musieliście czekać tak długo na kolejne informacje. Rodzice Szymona są zapracowanymi ludźmi, a i ja mam wiele na głowie w związku ze studiami. 

  Sport nie poszedł w odstawkę. Zima daje o sobie znać, w odpowiedzi mówię - ćwiczenia ogólnorozwojowe. Trzeba odbudować mięśnie zaniedbane podczas wyprawy i przygotować się do nowego sezonu.
  Rozglądam się również za nowym rowerem MTB. Czas na urozmaicenie kolarstwa i powrót do ścigania w maratonach.
  Pamiętam, co obiecałem - szczegółowa relacja z wyprawy (i nie tylko) na razie stoi w miejscu, ale po sesji zimowej na pewno nabierze kształtu. Mam nadzieję, że nie zawiodę Waszych oczekiwań.
Sensem nie jest złapać króliczka, lecz ciągle go gonić. Stawiajcie sobie nowe cele, tylko to motywuje do działania.

Dziękuję, że poświęciliście chwilę czasu (w dzisiejszym świecie bardzo cennego) i swoje zainteresowanie. Dostaję co pewien czas informacje, że zaraziłem nowe osoby wyprawami w podobnym celu - by pomóc drugiej osobie. Ciepło robi się na sercu. Życzę Wam powodzenia i wytrwałości.

Nikt się nie obija - spełniamy marzenia!



czwartek, 26 września 2013

BRUBECK odzież termoaktywna - test i recenzja

*
  
W sporcie odzież termoaktywna zajmuje bardzo ważne miejsce. Materiały syntetyczne dobrze znoszą użytkowanie w trudnych warunkach, odprowadzają pot, utrzymują stałą temperaturę ciała i co najważniejsze - nie powodują obtarć. Tak przynajmniej powinno być w teorii. A jak jest naprawdę?





Przygotowując się do wyprawy musiałem nie tylko zainteresować się tym, w czym będę jechał, ale także pomyśleć jak będzie wyglądało moje biwakowanie. Spanie w ciuchach używanych cały dzień było słabym pomysłem. Nago? Jeszcze gorzej. Piżama? Raczej nie.
Na przeciw moim potrzebom wyszła firma Brubeck i jej produkty.

Zacznijmy od pierwszej warstwy:
  • bokserki - doskonale przylegają do ciała, nie krępują ruchów i nie powodują obtarć (jak i wszystkie pozostałe produkty, więc nie będę już tego podkreślał)
  • skarpety - na pierwszy rzut oka wydają się bardzo grube, wręcz zimowe, lecz leżą na stopie bardzo dobrze i nie powodują żadnego dyskomfortu. Na stronie producenta przypisywane są im dość kosmiczne atrybuty: "amortyzuje i równomiernie rozkłada naciski w części palcowej i na pięcie". Jako zwykły użytkownik - bez czujników i innych tego typu technologii nie jestem w stanie tego sprawdzić. Nie dajmy się zwariować, to tylko skarpety - bardzo dobre skarpety.
  • potówka - w świecie kolarskim jest często używana i nie bez powodu, w upalne dni w połączeniu z koszulką bardzo dobrze odprowadza pot, a przy chłodnych zjazdach nie powoduje takiego wyziębienia, jak sama koszulka. Doskonale sprawdza się także przy innych czynnościach, jak np. bieganie. Idealne uzupełnienie ubioru sportowca niezależnie od pory roku.
Druga warstwa:
  • koszulka krótka i długa
  • spodenki 1/2 - niestety bardzo szybko zmechaciły się od strony tylnej
  • spodnie multifunction - idealne na chłodniejsze dni (ok. 10 st. C) Bardzo dobrze mi się w nich biega. Tak, jak inne wyroby Brubeck, z którymi miałem styczność są elastyczne i idealnie dopasowują się do sylwetki. Można zapomnieć, że mamy cokolwiek na sobie i cieszyć się sportem.



oraz:
  • bluza z długim zamkiem - tu zastosowano ciekawe rozwiązanie, mianowicie rękawy nie są dopasowane do nadgarstka, a delikatnie odstają. Może to budzić różne odczucia, zależnie od preferencji.
Komplet rowerowy:
*
  • rękawki - w zestawieniu z koszulką wyglądają, jakby były integralną częścią, ale nie o wygląd tu chodzi, a o działanie. Z tym jest równie świetnie. Nie pozostawiają efektu mokrych/spoconych rąk po ściągnięciu.
  • koszulka - jest jedyna w swoim rodzaju - zupełnie nie przypomina wyrobów konkurencji kolarskiej. W dotyku jak koszulka termoaktywna. Na plecach duże logo firmy, które równocześnie pełni funkcję dobrego odblasku. Jedyny minus to zbytnia rozciągliwość tego materiału, lub jego złe dopasowanie do rozmiaru - kieszenie po zapakowaniu telefonu i chociażby banana rozciągają się bardzo mocno - poniżej linii pośladków. Dla niewtajemniczonych: przy standardowej koszulce kolarskiej możemy do kieszeni włożyć po litrowym bidonie - łącznie 3 kg obciążenia i nic się nie dzieje.
  • spodenki na szelkach - kompletne zaskoczenie (na plus). Wykonane z niecodziennych materiałów, bardzo przyjemnych w dotyku. Miła odskocznia od typowej kolarskiej "lajkry". Wkładka w tych spodniach to fenomen. Przez niemal 5000 km, dzień w dzień w siodełku - żadnych obtarć, czy innych nieprzewidzianych sytuacji. Klasa sama w sobie. Nie zamieniłbym ich na żadne Craft, Nalini, czy inne wytwory za horrendalne kwoty.

Pielęgnacja:
Wydawałoby się, że to produkty delikatne, o które trzeba szczególnie dbać. Nic bardziej mylnego. Nikt tu nie mówi o traktowaniu szczotką ryżową, ale można je prać nie tylko ręcznie, ale i w pralce, a nawet w rzece. Woda i kawałek mydła - tylko tyle potrzeba by zachować odpowiednią świeżość odzieży i jej właściwości. Nie zapomnijcie o dobrym wypłukaniu.

Materiały syntetyczne mają fajną właściwość - nie gniotą się. Transportowałem je w sakwie. Nie raz złożone, innym razem zwinięte w rulon, a czasem nawet w kłębek, do tego zawsze w ochronie przed deszczem pakowane były w worki strunowe i upychane by zajmowały jak najmniej miejsca. Po wyjęciu i założeniu wyglądają jak ze sklepu.
Ciuchy nazwijmy to "cywilne" zajmowałyby zbyt dużą objętość i zdecydowanie nie zmieściłbym wszystkiego w sakwie.
Czy można chcieć czegoś więcej?

Od kilku dni mamy już jesień. Dni stają się chłodniejsze, więc przetestuję również czapkę, a może i inne produkty... Na pewno dowiecie się o tym.


 Ogólnie:
 Testowane przeze mnie produkty spełniają wszystkie wymogi porządnej odzieży termoaktywnej. Prócz świetnego działania nie zapomniano o wyglądzie. Drobne niedociągnięcia, jak koszulka kolarska z pewnością zostaną dopracowane. Niezmiernie cieszy mnie to, że ponownie mam do czynienia z poważną marką, "naszą", polską, która ma szansę zawojować rynek i z tego, co obserwuję - to już powoli ma miejsce.



*fot. Patryk Bartczak

Garmin eTrex 20 - test i recenzja.



Na zapoznanie się ze sprzętem przed wyprawą miałem zaledwie kilka dni. Byłem pewien, że nie zdołam opanować urządzenia do czasu wyruszenia na trasę. Jak później miało się okazać, moje zmartwienia były bezpodstawne. eTrex  zadziwił mnie od pierwszego wejrzenia.


Sakwa/ torba podsiodłowa Bikepack.pl RePack - test i recenzja

Rowerem szosowym na wyprawę. Wielu postukałoby się w czoło i tak też było. Zdziwienie, zażenowanie, zdumienie i inne emocje (nie tylko na literę "z") wylatywały z ust i oczu osób, którym opowiadałem o moim pomyśle.

"Ale jak zamontujesz sakwy do szosy?"

poniedziałek, 23 września 2013

Elektronika w podróży

Czy niezbędna? Wątpliwe.
Czy przydatna? Zdecydowanie tak.

Co miałem ze sobą podczas wyprawy?

1. Garmin eTrex 20 - o nim miałem okazję Wam już opowiadać,

2. Licznik Sigma BC 8.12
  Prosty, przewodowy, dokładny z najpotrzebniejszymi funkcjami. Nie sprawiał żadnych kłopotów, nawet podczas ulewy.
stat4u