Wyprawa dobiegła końca. Trwała od 25 lipca do 23 sierpnia. Dziękuję wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki, śledzili przebieg podróży, pomagali w trudnych momentach i miło ugościli. W imieniu Szymona dziękuję również za okazane zainteresowanie akcją i wsparcie jego rehabilitacji.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Droga (po 17 dniach)

Jak ten czas szybko leci. Pamiętam jak wczoraj wyjazd ze Sompolna, morderczy etap do Szczecina, zalane turystami wybrzeże, a jestem już tak daleko.

Dziś 17 dzień mojej podróży. Jestem w Sanoku. Spędzę tu jeszcze dwa dni by zajrzeć do każdego zakamarka Bieszczadzkich szos.
Na liczniku wybiło już ponad 3000 kilometrów. W siodełku spędziłem do tej pory niemal 130 godzin.
Testowałem i wciąż testuję wiele mniej lub bardziej ciekawych rozwiązań. Od prowizorycznego montażu bagażu, po sprzęt elektroniczny, czy odzież. Wyników, opisów, testów, statystyk, recenzji i czegokolwiek możecie sobie wymarzyć - otrzymacie po zakończeniu wyprawy.

Wszelkie zdjęcia i krótkie informacje z przebiegu trasy możecie obserwować na stronie facebook.com/wyroweruj

Z wytyczonej trasy wynikał dystans 3600 km. Z moich obliczeń maksymalnie 4000. Śmiem twierdzić, że dystans trasy będzie zbliżony do 5000 kilometrów.
Początkowe założenie - 150 km dziennie. To również się zmieniło. Na dziś - licząc dwa dni bez roweru - ok. 180 km. Średnia samej jazdy bez dni wolnych to aż 200 kilometrów na dzień!
Jestem zaskoczony swoją formą. Sądziłem, że będzie ciężko. To znaczy lekko nie jest. Największe upały w roku spędzam cały dzień na słońcu i w siodle. Nerwowi kierowcy, potężne podjazdy, defekty i inne przygody skutecznie potrafią urozmaicić podróż, jednakże pomimo to cieszy mnie moc w nogach.



Nie czuję się wyczerpany. Jest siła, by jechać dalej. Jest chęć, by pedałować. Jest nutka szaleństwa, by koegzystować z uczestnikami ruchu w samochodach, a co najważniejsze; jest ważny cel - pomóc Szymonowi. Pomału, lecz konsekwentnie udaje się dokładać cegiełkę do cegiełki. Ze swojej strony robię, co mogę.

Dużo rozmawiam z ciekawymi tematu ludźmi, podróżnikami, gazetami, czy innymi mediami.
Po raz kolejny chcę w imieniu rodziny Szymona podziękować za wkład w akcję: zakup widokówek oraz pomoc mnie samemu na trasie. Nie ukrywam, że ciągle czuję niedosyt.Wciąż zostało kilkadziesiąt kartek, które czekają na swojego właściciela.
20 PLN to tylko umowna kwota. Tak naprawdę każda złotówka się liczy, by pomóc sfinansować kosztowną rehabilitację. Biorąc pod uwagę ile pieniędzy ludzie wydają na paliwo, papierosy, czy alkohol te dwadzieścia złotych zdaje się być kwotą wręcz śmieszną, ale nad wyraz pomocną.
Nie będę bawił się w mędrca siejącego prawdy życiowe. Każdy ma swój rozum i wolny wybór. Do niczego nie zmuszam. Chcę zwrócić jedynie uwagę na jedną rzecz. Pomoc drugiemu człowiekowi jest bezcenna.

Trzymajcie się ciepło.
Maciej




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u