Te suche informacje można znaleźć na pierwszej lepszej wizytówce. Nuda, nuda, nuda. To zaledwie kawałek papieru.
Osoba o której mowa zasługuje jednak na chwilę zatrzymania w codziennym pośpiechu.
Miałem przyjemność spotkać go dziesięć dni temu wracając do domu z przejażdżki. Dlaczego przyjemność? Niesie ze sobą w głowie i w sercu niesamowitą opowieść i cel.
Po spędzeniu kilku lat podróży w Azji, wraca na zachód.
Idzie pieszo do Santiago de Compostella, tak, ten mały zachodni skrawek Hiszpanii nieopodal Atlantyku. Nie autostopem, nie rowerem. Idzie.
Spotkaliśmy się kilka kilometrów przed Ślesinem. Był to ósmy dzień wędrówki z Warszawy.
Z fryzurą a'la Uvex mało fotogenicznie, ale kto by się tym przejmował spotykając tak niesamowitą osobę. |
Słuchałem, dopytywałem, może byłem męczący, ale odniosłem wrażenie, że rozumieliśmy się. Jeden szaleniec (z prawej) i adept szaleństwa (z lewej).
Najchętniej dołączyłbym do wyprawy, ale niestety cywilizacja wzywa. Matura, studia i inne nudne rzeczy. Może kiedyś?
Nasze spotkanie z ogromnym bólem musiałem zakończyć w Ślesinie. Słońce już zaszło, a ja bez żadnego oświetlenia, z małym odblaskiem na tyle.
Było mi z jednej strony smutno, ale z drugiej spotkanie to dało mi mnóstwo sił i motywacji.
Nie chce mi się - definitywnie wykreślam ze słownika.
Poczynania Łukasza oraz jego wcześniejsze wyprawy można śledzić na jego stronie internetowej:
www.lukaszsupergan.com
Wszyscy marzymy, lecz nie tak samo. Ci, co śnią nocą w najgłębszych zakamarkach umysłu – łudzą się, by odkryć próżność swych snów; Ci natomiast, co za dnia marzą, to ludzie niebezpieczni, ponieważ mogą – oczy mając otwarte – wprowadzić swoje marzenia w czyn.T. F. Lawrence „Siedem filarów mądrości”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz