Te suche informacje można znaleźć na pierwszej lepszej wizytówce. Nuda, nuda, nuda. To zaledwie kawałek papieru.
Osoba o której mowa zasługuje jednak na chwilę zatrzymania w codziennym pośpiechu.
Miałem przyjemność spotkać go dziesięć dni temu wracając do domu z przejażdżki. Dlaczego przyjemność? Niesie ze sobą w głowie i w sercu niesamowitą opowieść i cel.
Po spędzeniu kilku lat podróży w Azji, wraca na zachód.
Idzie pieszo do Santiago de Compostella, tak, ten mały zachodni skrawek Hiszpanii nieopodal Atlantyku. Nie autostopem, nie rowerem. Idzie.
Spotkaliśmy się kilka kilometrów przed Ślesinem. Był to ósmy dzień wędrówki z Warszawy.
Z fryzurą a'la Uvex mało fotogenicznie, ale kto by się tym przejmował spotykając tak niesamowitą osobę. |